17 czerwca 2012
Rzeka Usa jest prawym dopływem Niemna, ma długość 75 kilometrów i wypływa z Wyżyny Iwienieckiej.
Wg Słownika geograficznego…, bierze początek w okolicy wsi Czernowa, płynie k. wsi Kul, Drozdowszczyzna, Łubień, Chotowo ( młyn ), Mieszyce, Rudni Kamienieckiej i Rudni Nalibockiej. Koło zaścianka Usa rozdzielała się na dwa ramiona, z których drugie nazywano Bystra al. Dubok. Rozdzielona, łączyła ramiona k.zaścianka Holendernia i ma ujście naprzeciwko wsi Kupicko ( na drugim brzegu Niemna ).
Prawymi dopływami Usy są Kozielec, Zamianka, Dziezanka, Lipnica. Lewymi Szczura, Rzeczyca, Ruda, Terbina i Kromanica. Na wiosnę spławiano drzewo, w kotlinie dużo rudy żelaznej.
Na podstawie relacji spisanej przez p. Janinę Draczyńską (zmarła w 2009 r. w Słupsku), w latach 1921/39, a rzece Usie znajdowało się osiem młynów wodnych: Walce, Pahon, Mieszyce (Miszkiewiczów), Nowopole (Michała Draczyńskiego), Rudnia Pilańska, Wazony (Kazimierza Draczyńskiego), Sutoki (Wincentego Draczyńskiego), Rudnia Nalibocka.
W Skorowidzu miejscowości pod red. Tadeusza Bystrzyckiego z 1933 r., opracowanym na podstawie II Narodowego Spisu Powszechnego z 1931 r., nie wykazano Pohonu, Walc i Wazonów – młyn pobudowany w 1931 r ! Pohon jest zaznaczony na mapie taktycznej Wojskowego Instytutu Geograficznego z 1926 r.
Młyn w Wazonach gm. Naliboki powiatu wołożyńskiego p. Kazimierz pobudował w 1931 r. ( 1 października 1930 r., gmina została włączona do powiatu stołpeckiego ).
Z planu sytuacyjnego sporządzonego przez inżyniera Titowa wynika, że odbiór młyna do eksploatacji nastąpił w dniu 29 kwietnia 1931 r. Jednym z uczestników komisji odbierającej był Hipolit Grygorcewicz – dwa pozostałe nazwiska nieczytelne. Młyn znajdował się na rzece Ussie, przy drodze prowadzącej od wsi Prudy do drogi Naliboki – Kamień.
„Młyn w Wazonach był drewniany, napędzany turbiną Francisa. Był przystosowany do spławu drewna rzeką Usą. Dumą rodziny było światło elektryczne. Dynamo poruszające turbinę młyna zainstalował nasz ojciec Franciszek Ciechanowicz, przy współpracy teścia Kazimierza.
Ciocia Janina Draczyńska do końca swoich dni przechowywała plany tego utraconego na zawsze młyna, świadectwa istniejących do 6 lipca 1943 r. Wazonów – dzieła życia jej ojca Kazimierza, bo i młyn i dom murowany, kryty gontem i zabudowania gospodarcze dziadzio Kazimierz wybudował własnymi rękami, przy wydatnej pomocy żony i naszej mamy – najstarszej z czterech córek”.
Dwaj bracia p. Kazimierza również byli właścicielami młynów wodnych na Usie. Wincenty, młyna w Sutokach – osada, gm. Naliboki, i Michał młyna w Nowopolu – folwark gm. Stołpce. Trzeci brat Władysław był ślusarzem w Iwieńcu.
„Ojciec p. Marii Chilickiej z Nalibok mógł korzystać z trzech młynów braci Draczyńskich. Najbliżej miał do Wazonów i Sutok – po ok. 8 km. Młyn w Wazonach jako najnowszy cieszył się dużym wzięciem u okolicznych gospodarzy”. Wyrabianiano w nim wysokiej jakości mąkę, tzw. sitną, której używano do wypieku bułek.
Lata okupacji sowieckiej – 1939/41, niemieckiej 1941/44 i po 1944 r., były tragiczne dla ludności Nowogródczyzny i dla rodziny Państwa Draczyńskich.
W kwietniu 1943 r., po ciężkiej chorobie, w wieku 69 lat zmarł p. Kazimierz Draczyński, żona Rufina zmarła w wieku 64 lat w maju 1946 r. Oboje spoczywają na katolickim cmentarzu w Chotowie.
W Sutokach partyzanci sowieccy zamordowali brata p. Kazimierza, Wincentego Draczyńskiego z rodziną. W Iwieńcu zamordowali brata Władysława. Michał z rodziną, czując się zagrożony opuścił Nowopole i zamieszkał w Iwieńcu, zamordowano mu córkę Stanisławę. Po wojnie wyjechał na "Ziemie Odzyskane" na zachodzie Polski.
Definitywny koniec dla młyna Pana Kazimierza Draczyńskiego, a także dla innych polskich młynów na rzece Usie nadszedł latem 1943 r., w czasie niemieckiej przeciwpartyzanckiej operacji „Hermann”.
„Wazony spalono 6 lipca 1943 r., Niemcy łaskawie dali nam pół godziny na spakowanie niezbędnych rzeczy i nakazali jechać do Iwieńca, tam jakiś czas przebywaliśmy w tymczasowym obozie, ciocia miejsce to zwała podwałem. Zgonieni ludzie koczowali na swoich tobołkach na ziemi. Nasza mama z trzema małymi córeczkami, z których najmłodsza Grażynka miała zaledwie 3 miesiące, męczyła się bardzo. Korzystając z chwili nieuwagi strażnika wymknęła się z dziećmi i poszła do swojej cioci Anety Poznańskiej, mieszkającej w Iwieńcu.
Trzy doby gnieździła się z nami w komórce, bo całe mieszkanie zajmowali niemieccy żołnierze. Dziecko nie miało prawa płakać, więc trzeba było się wynosić. Stamtąd opłotkami mama z dziećmi poszła do swojego dawnego nauczyciela – pana Bibika, mieszkającego gdzieś na skraju miasta. Państwo Bibikowie udzielili nam schronienia na kilkanaście dni. Potem udaliśmy się do Mieszyc i zamieszkaliśmy w udzielonej nam izbie dużego domu, spokrewnionej z mamą rodziny Kołosowskich.
Tam dołączył do nas ojciec. Tam też, dzięki wsparciu życzliwej rodziny żyliśmy do marca 1946 r. W kwietniu tego roku opuściliśmy ziemię nowogródzką i po niemal miesięcznym tłuczeniu się towarowym pociągiem dotarliśmy do Gdańska. Tu na Wybrzeżu zapuściliśmy nowe korzenie, tu pochowaliśmy swoich rodziców i tu żyjemy do dziś”.
————————————————————————————————————————
Spław drewna z Puszczy Nalibockiej na rzece Usie w okresie międzywojennym. (informacja udzielna przez p. Janinę Draczyńską ze Słupska 10.07.1999 r)
————————————————————————————————————————-
Ojciec p. Janiny Draczyńskiej (ur.1914 r.) Kazimierz Draczyński , miał w okresie międzywojennym młyn w Wazonach (8 km NE od Nalibok) na rzece Usie, dopływem Niemna w Puszczy Nalibockiej.
Na tej samej rzece wyżej w Nowopolu (1,5 km na SW od Mieszyc) i niżej w Sutokach (1 km poniżej Wazonów) mieli młyny jego dwaj bracia.
Nad rzeką były wielkie place, tzw. rumy, na które przez całą zimę zwożono drzewo z lasu końmi na saniach. Pod koniec zwózki na rumach piętrzyły się olbrzymie góry pni. Wiosną korowani je i spławiano. Rumy znajdowały się w Mieszycach, Pilnicy, Sutokach i Rudni Nalibockiej. Dniówka na rumie wynosiła 5 złotych (ok. roku 1928).
Usą spławiano pojedyńcze pnie, które wiązano w tratfy k. Kleciszcza ( poniżej Rudni Nalibockiej ) u wlotu do Kanału Szubińskiego.
W okresie spławy młyn prawie nie pracował gdyż cała woda szła przez zastawki. Na rzece tworzyły się zatory, które likwidowali ludzie pracujący przy spławie. Przed młynem cała rzeka była pokryta pniami. Czasem któryś właściciel drewna wykupywał spuszczanie swoich pni poza kolejnością, wtedy pozostałe drewno przyciskano do obu brzegów zagrodami z powiązanych pni, a jego spływało powstałą w środku wolną drogą.
Flisactwem zajmował się spowinowacony z p. Janiną Draczyńską p. Julian Puchacewicz.
Uwaga H.K.: słowo „rum” pochodzi być może od niemieckiego „Raum” – przestrzeń, obszar, spokrewnione z angielskim „room”
Spisał: Henryk Kleinzel
Wykorzystano:
– Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, wydawany w l.1880- 1902,
– Priroda Biełorussi – Populjarnaja encikłopedija, Mińsk 1986,
– Skorowidz miejscowości pod red. Tadeusza Bystrzyckiego, Przemyśl 1933 r.,
-Zygmunt Boradyn, „Niemen rzeka niezgody”, Rytm, Warszawa 1999 r.,
– Tadeusz Gasztold, „Nalibocka Puszcza”, TMWiKW, Koszalin 1998 r.,
– Mapa topograficzna Wojskowego Instytutu Geograficznego 1926 r.
Stanisław Karlik
1 odpowiedź Wazony – młyn na rzece Usie