wtorek, 10 marca 2020

Konspiracja iwieniecka wg "Tanka"...

Józef Jan Kuźmiński "Tank" (1925) przed II wś  mieszkał  z rodziną w Stołpcach  i w Iwieńcu pow.  Wołożyn woj.Nowogródek. Jego ojciec był lekarzem powiatowym a  mama  pracowała  w administracji Państwowego Szpitala Epidemiologicznego w Iwieńcu. Ojciec zmarł w 1929 roku.

W 1933 r. poszedł do 3 klasy szkoły powszechnej w Iwieńcu, a w 1938 r. został uczniem Gimnazjum i Liceum im. Tadeusza Hołówki w Stołpcach.

Podczas okupacji sowieckiej (1939 - 1941) i niemieckiej (1941 - 1944) przebywał w Iwieńcu. Podczas tej drugiej pracował w charakterze sanitariusza w iwienieckim szpitalu.

"Tak, Lucjana Grygorcewicza poznałem w Stołpcach w  Gimnazjum. On był w IV klasie a ja w I klasie stąd dawna znajomość w czasie okupacji niemieckiej w Iwieńcu. Przy okazji wspomnienia. Na Antoniny 1 - 3 marca 1943 r. szedłem z Tolkiem Aleksandrowiczem na imieniny do wspólnej sympatii. Tolek odwinął klapę marynarki i pokazał mnie orła strzeleckiego i powiedział mnie, że on złożył przysięgę organizacyjną Lucjanowi Grygorcewiczowi! Po niedzielnej mszy złapałem Lucjana z pytaniem czy on przyjmie przysięgi - powołując się na rozmowę z Tolkiem Aleksandrowiczem. On się tego stanowczo wyparł. Powiedziałem o rozmowie z Tolkiem matce. 




Ppłk Bolesław Ksawery Maciej Gancarz (1893 - 1944?). Od kwietnia 1937 do końca maja 1939 był dowódcą  Batalionu KOP "Iwieniec". Od listopada 1940 do sierpnia 1942 był inspektorem Komendy Rezerw Krajowych KG ZWZ (AK). Z przekazu rodziny wiadomo, że miał być zabity przez gestapo w Warszawie na Starówce.  Żona Maria i córka Elżbieta nie odnalazły nigdy jego ciała. (W:) Tomasz Głowiński, Zapomniany garnizon. Fot. udostępnił Zbigniew Mariusz Wołocznik.


Dopiero mi matka powiedziała, że jest w organizacji od lata 1941. Miał dać jej początek płk Gancarz - znajomy matki z Nowego Sącza, a późniejszy dowódca KOP w Iwieńcu. Powiedziałem, że ja też chce być w organizacji. Matka powiedziała, że wystarczy, że ona jest. W poniedziałek przy śniadaniu zawitał do nas Jan Jakubowski - komendant straży pożarnej. Powiedział matce, że chce ze mną mówić! Poszliśmy do łazienki. Jakubowski wyciągnął ze spodni parabellum i mnie pogroził, jeżeli będę o tym komukolwiek mówić!. Dopiero matka mnie powiedziała, że on też jest w organizacji i, tak się dowiedziałem o istnieniu organizacji ZWZ (AK)…"(List 12/XI2008)



Sanitariuszka Janina Kazimierska - Kuźmińska (1899 - 2002) "Matka Krakowianka była nauczycielką w Prużanie, gdzie w 1923 r. poznała mego ojca, lekarza wojskowego z 8. batalionu szkolnego W.P. z Berezy Kartuskiej...Mąż - ojciec, dr Jan Kużmiński w latach 1926/29, aż do swojej śmierci był  lekarzem powiatowym w Stołpcach. Po śmierci męża dostała pracę w administracji Państwowego Szpitala Epidemiologicznego w Iwieńcu, z którą po przerwie od kwietnia 1940 do lipca 1941 rozstała się dopiero po wstąpieniu do polskiej partyzantki 19 czerwca 1943 r. Zmarła w 103 roku życia 26 października 2002 w Białymstoku. 


"Od matki po 19/VI 1943 r. dowiedziałem się, że do organizacji ZWZ (AK) należała p. Maria Czaińska, p. Dzierżyńska ( o panu Janie Jakubowskim wiedziałem już od marca 1943 gdy w czasie śniadania zawitał p. Jakubowski i po rozmowie z matką poprosił mnie do łazienki - wyciągnął parabellum i powiedział:  - Ani słowa nikomu o organizacji - bo inaczej  to cię czeka. 2/III szedłem z kolegą Tolusiem Aleksandrowiczem do koleżanki w Siedziewiczach - 3 km od Iwieńca - i on mnie powiedział, że należy do organizacji i kto go zaprzysięgał - Lucjan Grygorcewicz, kolega z IV klasy Gimnazjum Stołpeckiego z 1939 r.  Powiedziałem o tym matce, że chcę wstąpić do organizacji - matka wówczas powiedziała, że wystarczy że ona należy od lata 1941 r." (List 22/VII2009)

"Podpułkownik Gancarz pochodził w Nowego Sącza - znała go moja matka - też Sądeczanka. Onże latem 1941 był w Iwieńcu. Przyjechał zakładać ZWZ (AK) i wciągnął matkę do organizacji. Pani Łucja Dzierżyńska (Niemka "porwana" przez Kazimierza gdy studiował w Niemczech) była tłumaczem posterunku żandarmerii niemieckiej w Iwieńcu. Przychodziła do szpitala do mojej matki na herbatę. Gdy były sprawy "intymne", matka zwracała się do mnie bym opuścił pokój. Po 19/VI 1943 dowiedziałem się od matki, że "intymne" - to były sprawy konspiracji. Nie wiem dlaczego razem nie poszli? Może myśleli, że ocaleją. Może AK - kazała im zostać." (List 22/VII2009)

"Pan Józef Czuprys - oficer Armii gen. Dowbor - Muśnickiego. Córka i syn mieszkają w Warszawie. Gdy przychodził do naszego mieszkania, matka kazała mnie i bratu iść do innego pokoju. Już w oddziałach dowiedziałem się od matki, że Poznański i Czuprys byli w organizacji." (List 16/V2007)

"Lucie Dzierżyńską poznałem w 1941, gdy przychodziła na rozmowy z matką - konspiracja. Pracowała jako tłumacz w żandarmerii niemieckiej. Mówiło się o tm, że Kazimierz poznał ją w czasie studiów za granicą. Jan Jakubowski - był jednym z założycieli konspiracji - też przychodził do matki na rozmowy - w czasie których musieliśmy z bratem opuszczać pokój..." (List 13/II2008)

"W konspiracji iwienieckiej byli na pewno:

1. Jan Jakubowski - zmarł w Australii
2. Oboje Dzierżyńscy - rozstrzelani w Iwieńcu,
3. Czaińska Maria - rozstrzelali bolszewicy k. Derewna,
4. Toluś Aleksandrowicz - ranny przy szturmie budynku żandarmerii niemieckiej w Iwieńcu, zmarł, 5. Grygorcewicz Lucjan - poległ 29/IX 1944 pod Jaktorowem
6. Mikucki Zygmunt - nie wiem co z nim.
7. Kuźmińska Janina (matka) - zmarła w 103 r. życia w Białymstoku 26/X2002 r.,
8 Gąsiewski Jarosław - zmarł w Anglii
9. Podbereska Halina - rozstrzelali Niemcy w Puszczy Nalibockiej latem 1943 r.,
10. Poznański - zginął w Puszczy Nalibockiej latem 1943 r.,
11. Bracia Niedźwieccy - starszy Jan zginął 19/VI 1943 r. przy szturmie budynku żandarmerii niemieckiej w Iwieńcu, a młodszy Józek zmarł ponad 20 lat w USA.
12. Wierszyłowski - wersje mówią, że zginął idąc z LWP ze wschodu do centrum Polski - inna, że widziano go w stopniu majora LWP po wojnie w Krakowie." (List 11/III2010)

"Jeśli idzie o konspiratorów w Iwieńcu to ja znam: Moją matkę, p. J. Jakubowskiego, Grygorcewicza, Czuprysa (oficer Armii Dowbora), p. Czaińską, Państwo Dzierżyńscy, Piotr Mikucki, Rodzina Niedźwieckich, Poznański - szef Policji Białouskiej, Rodzina Pilarskich, Rodzina Aleksandrowiczów,  Aleksandra Minkiewicza z Derewna, Rodzina Howorków z Kamienia, To wiem na pewno. Aha - p. Barańscy z Rubieżewicz i Rodzina Mołczanowiczów z Iwieńca. Plut. Józef Pacejkowicz (policjant białoruski), kpr. Paciejewski (policjant białoruski) ppor Jarosław Gąsiewski z
Iwieńca…"(List17/III2009)

"Pamiętam, że Gąsiewscy mieli dom położony vis a vis szpitala i że pani Gąsiewska (nauczycielka) utrzymywała kontakt z moją matką (tak jak i cała rodzina). Por. Gąsiewski był dowódcą szwadronu C.K.M. (23 Pułk Ułanów) w Grupie Stołpecko - Nalibockiej od wiosny 1944 aż do rozbicia 29 września 1944 pod Żyrardowem...(List1/II2009)



"Ja nie byłem w iwienieckiej konspiracji. Była matka od 1941 r. (lato - Iwieniec i ppłk Gancarz, którego matka znała  z Nowego Sącza. Przyjechał by zakładać organizację. Matka była jednym z pierwszych członków. Ja byłem od razu w oddziałach - 19/VI1943. (List 16/IV2009)

Fragmenty  listów pochodzą z korespondencji z dr.Józefem - Janem Kuźmińskim "Tank" prowadzonej w latach 2007 - 2016. Listy  w moim posiadaniu.

Wykorzystano:



Józef - Jan Kuźmiński, "Z Iwieńca i Stołpców do Białegostoku", Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie. Na fotografii "Tank" z żoną i wnuczką.
Tomasz Głowiński, "Zapomniany garnizon", Wydawnictwo Gajt, Wrocław 2008/2009.


Stanisław Karlik

1 komentarz:

peter.koenecke@web.de pisze...

male sprostowanie co do osby pani Dierzynskiej (Lucy)..zawsze uwazano ze roztrzelania obojga malzonkow dokonalo Gestapo... , osobiscie uwazam iz nie dokonalo tego jednak, a tak naprawde oboje zabila agentura NKWD, gdy dowiedziala sie o roli jako dzierzynscy spelniaja wsrod "polskich nacjinalistow"...nigdy bym sie ta sprawa nie zajmowal gdyby nie osobista rozmowa z osoba ktora (przez druty) dokarmiala Duzierzynskich krotko przed roztrzelaniem...sfingowanym tak iz to zrobili Niemcy, i to tak ze nawet Niemcy mysleli ze to ktos z nich (choc bez wyroku) dokonal. Osoba ta powiedziala mi o swych wytpliwosciach..by potem, przestraszona iz mi to powiedziala, wycofala sie jednak z swej wypowiedzi...niestety zmarla przed dwoma laty w Iwiencu.
Prawda ale MOZE !!!! - byc inna, Lucy Dzierzynska byla Reichsdeutschem, w zwiazku z tym nie mozna bylo jej roztrzelac bez wyroku sadowego RZESZY. Wszystkie wyroki sa zachowane w archiwum w Koblencji, wyroku (a nawer sprawy) LUCY tam nie zarejstrowano! . Niecmy byli bardzo pedantyczni w tym temacie, nie roztrzelali by Reichsdeutscha bez wyroku z Berlina....to daje duzo do myslenia....