poniedziałek, 5 listopada 2018

Gajowy z Podsokola

Relacja Danuty Gacka  zd. Klepacz - w 1940 roku lat 5.


Siedzą: Marceli Klepacz z żoną  Marią. Stoją od lewej, córka Danuta i syn Władysław...Fotografia zrobiona po  II wś i udostępniona przez Danutę Gacka z d. Klepacz



Mój ojciec  Marceli Klepacz był gajowym w lasach hr. Stanisława Kosakowskiego w m. Podsokole gm. Krzywoszyn  pow. Baranowicze woj. nowogródzkie.

Mama Maria zd. Czarnecka. Rodzeństwo: Roman, Tadeusz, Czesław, Władysław, Ewa, Danusia.

W Podsokolu mieszkaliśmy w gajówce. Naszym  sąsiadem  był  p. Szpakowski.

Kiedy w lutym 1940 roku  wywożono  nas na Sybir, brata Tadeusza nie było w domu.  Uczył się w gimnazjum w Zakopanem.  Po powrocie do Podsokola zastał pusty dom.  Dogonił pociąg i dołączył do nas.

Mama wtedy powiedziała: "Chodź, jak zginiemy to wszyscy razem". Chociaż nie było go na liście wywozowej, funkcjonariusze  NKWD przystali na  decyzję.

 W 1942 r., przywieziono nas do  miejscowości Neja w  Kostromskaj Obłaści. Zamieszkaliśmy tam w ogrodzonych w lesie drewnianych barakach tzw. Centralnym Spec Posiołku.  Mieszkały z nami Dwareckie i Lebiedowy.

W leśnej  brygadzie ojciec był fachowcem od drewna. Później pracował w wodnym tartaku w Nei. Bracia pracowali w lesie.

Wszyscy zachorowaliśmy na tyfus, i znaleźliśmy się w szpitalu. Pamiętam, że był tam bardzo dobry lekarz Cikuszkin, który nam współczuł.




Po wyleczeniu skierowano mnie do ochronki, gdzie  było lepsze wyżywienie. Opiekowała się nami Anna Kołogrecka. W Nei  trochę się nam poprawiło, a  tata hodował  nawet króliki.

Z niedostatku, brat Czesiek ukradł kiedyś worek mąki.  Skazany został za to na 5 lat więzienia.

Kiedyś brat Tadek  próbował  uciec, ale  powrócił.  


Pierwszy z lewej Tadeusz Klepacz. Fot. ze zbiorów siostry Danuty Gacka


Romek Klepacz na Monte Cassino. Fot. ze zbiorów siostry Danuty Gacka


Romek Klepacz. Fot. ze zbiorów siostry Danuty Gacka

W 1942 roku Tadek i Romek poszli do powstałej w Rosji Armii Andersa. Romek był saperem, a Tadek służył w lotnictwie. Władek poszedł do Ludowego Wojska Polskiego.

Po zakończeniu II wś przyjechaliśmy do Gądkowa Wielkiego, skąd ojciec pojechał do Trzebierzy Szczecińskiej gdzie  pracował w tartaku. Brata Czesia zwolnili z więzienia i przyjechał zaraz za nami.

Romek zamieszkał w Anglii, a Tadek w Australii. Założyli tam rodziny, i nigdy już nie odwiedzili Polski.  Brat Władek odwiedził kiedyś Romka w Anglii.

Ostatecznie zamieszkaliśmy w Gądkowie Wielkim na Ziemi Lubuskiej

Pomnik rodzinny na cmentarzu w Gądkowie Wielkim. Fot. 1 X 2021 r.

Relacja spisana w dniu 2 listopada 2018 roku w Gądkowie Wielkim

Stanisław Karlik

 

Brak komentarzy: