niedziela, 15 kwietnia 2018

"Nad Gawią"




„Nad Gawią” Kazimierza Niechwiadowicza, to świetne opracowanie etnograficzno – historyczno – polityczne. Już fotografia na okładce zmusza do myślenia.

W Małej Ojczyźnie Autora, Pana Kazimierza Niechwiadowicza na ziemniaki mówili „bulva”, a na zwierzęta „zwierina”.

W stronach moich dziadków po kądzieli k. Iwieńca na Mińszczyźnie  odpowiednio „kartoszka” i „skatina”. Można powiedzieć, że jeden powiat wołożyński, a jakie różnice.

Miasteczko Sobotniki  Autora „Nad Gawią” miały  bliski związek  z Wilnem i Litwinami, o czym świadczy  wymieniona w książce nazwa ulicy Antakol, a słowa "ziemniak" i  "zwierzę" są podobne do j. litewskiego - bulvas i gyvunas.

W okolicach Iwieńca ludność tak samo „zamawiała różę” i mieli podobne przesądy np. kiedy krowa nie dawała mleka. Pamiętam jak moi dziadkowie mówili, że krowę ktoś zauroczył. O  tych sprawach napisał Teodor Narbutt w „Dziejach starożytnych narodu litewskiego”.

Dziękuję za wyjaśnienie pojęcia Białorusin. W mojej rodzinie, tylko prawosławny dziadek (mama prawosławna, ojciec katolik) – ślub brał w katolickim kościele, czasami mówił: „Biełaruś maja rodnaja…” Co ciekawe, babcia chociaż  mówiła „mową prostą” i była katoliczką, uważała się za Polkę, a jej krajem pochodzenia  zawsze była „Polszcza!”

Moja mama mówiła: „my nie byliśmy żadnymi Białorusinami”!

Kazimierz Niechwiadowicz problem wyjaśnia następująco: „Białoruski historyk Wadim Derużyński w opracowaniu pt. „Tajemnice białoruskiej historii”, napisał, że do 1840 roku nie było żadnej Białorusi tylko Wielkie Księstwo Litewskie – w skrócie Litwa. Rosyjskie słowo Białorusin miało znaczenie czysto religijne. Nazywano nim noworusa, nie Rosjanina, ale człowieka, który zdradził swoją wiarę i przyjął wiarę Moskwy. Mówiono tak o tych Ukraińcach, Litwinach, Polakach i Żydach, którzy  przeszli na prawosławie i złożyli przysięgę poddańczą carowi”…str. nr 217 – 218.

Wielu naszych przodków – antenatów,  traciło język, ale zachowywało Wiarę, i instynktownie wyczuwało, że nie są Białorusinami…

Chyba wielu mieszkańców tamtych stron, dzisiaj rozsianych po całym świecie, tak właśnie rozumie swoją tożsamość i utożsamia się z "Polszczą".

Zachodzące jednak procesy historyczno – polityczne są nieubłagalne, a o białoruskiej historii zadecyduje chyba tylko kultura rozumiana sensu largo.

Bardzo interesująca jest konstrukcja graficzna książki. Poszczególne rozdziały to daty wizyt Autora w Jego Małej Ojczyźnie, dni miesiąca, imieniny świętych patronów oraz adekwatne i ukształtowane przez historyczne doświadczenie ludności stosowne sentencje np. Żniwień, 17 sierpnia, piątek. Imianiny Dzianisa, Eudakii, Żanny. „Co pole urodzi, to sierpień pozwozi. Każda chata w sierpniu bogata”.

W książce obszerne teksty w tzw. mowie prostej – zrozumiałej i zbliżonej do języka polskiego (tzw. traścianka jest zbliżona do języka rosyjskiego).

Copyright@by Kazimierz Niechwiadowicz. Druk i oprawa UNI-DRUK.Wydawnictwo i Drukarnia ul. Przemysłowa 134 62-030 Luboń.Wydanie I Poznań 2018.

 

Stanisław Karlik

 

 

Brak komentarzy: