Losy pasierbów
Książka: Losy pasierbów (Czarnyszewicz Florian)
W moim mieście książka była „półkownikiem” przez 50 lat. Z namaszczeniem przeciąłem jej posklejane strony. Wciągnęła mnie od początku. Po zakończeniu I wojny światowej wielu Nadberezyńców osiadło na Kresach. Zdewastowana Polska dla niektórych stała się macochą. Ich „Heimat” został „za kordonem”. Aby egzystować, podejmowali ryzykowne decyzje. Udawali się „za chlebem” na emigrację, jedni tę bliższą – europejską, a drudzy dalszą – za Ocean. Losy „pasierbów” są analogiczne do losów wszystkich polskich emigrantów, różnica polega na innym kontekście historycznym. Zygmunt Dub Dubowicz walczył o wolną Polskę, ale nigdy nie miał pretensji, że stała się dla niego macochą. Argentyńska rzeczywistość była dla niego terra incognita. Wydawać by się mogło, że dla Nadberezyńca będzie to największe zagrożenie. Nic bardziej mylnego. Trudności pokonywał trzymając się wartości i zasad, które wyniósł z domu rodzinnego oraz z polskiej religii i kultury. „Paradoksalnie podali mu rękę ci, od których się pomocy najmniej spodziewał. Florian Czarnyszewicz expressis verbis demaskuje w książce polski antysemityzm oraz ideologię komunistyczną. Może to dlatego nie ma autora w „Encyklopedii literatury polskiej” z 1984 r. i nie jest szerzej znany Czytelnikom? Kiedy definitywnie zostaną zdjęte klauzule „udostępnia się tylko w czytelni” i kiedy nie będzie trzeba przecinać posklejanych stron? Kiedy ta literatura ubogaci wiedzę historyczną i duchową Polaków? „Losy pasierbów” zasługują na reanimację także dlatego, że można dopatrzeć się w nich analogii do współczesności. Dla wielu mogłyby być sui generis kompasem życia. Powieść napisana jest pięknym językiem literackim, a nieliczne hiszpańskie zwroty konwersacyjne nie przeszkadzają w rozumieniu fabuły.
Stanisław Karlik
17 czerwca 2012
W moim mieście książka była „półkownikiem” przez 50 lat. Z namaszczeniem przeciąłem jej posklejane strony. Wciągnęła mnie od początku. Po zakończeniu I wojny światowej wielu Nadberezyńców osiadło na Kresach. Zdewastowana Polska dla niektórych stała się macochą. Ich „Heimat” został „za kordonem”. Aby egzystować, podejmowali ryzykowne decyzje. Udawali się „za chlebem” na emigrację, jedni tę bliższą – europejską, a drudzy dalszą – za Ocean. Losy „pasierbów” są analogiczne do losów wszystkich polskich emigrantów, różnica polega na innym kontekście historycznym. Zygmunt Dub Dubowicz walczył o wolną Polskę, ale nigdy nie miał pretensji, że stała się dla niego macochą. Argentyńska rzeczywistość była dla niego terra incognita. Wydawać by się mogło, że dla Nadberezyńca będzie to największe zagrożenie. Nic bardziej mylnego. Trudności pokonywał trzymając się wartości i zasad, które wyniósł z domu rodzinnego oraz z polskiej religii i kultury. „Paradoksalnie podali mu rękę ci, od których się pomocy najmniej spodziewał. Florian Czarnyszewicz expressis verbis demaskuje w książce polski antysemityzm oraz ideologię komunistyczną. Może to dlatego nie ma autora w „Encyklopedii literatury polskiej” z 1984 r. i nie jest szerzej znany Czytelnikom? Kiedy definitywnie zostaną zdjęte klauzule „udostępnia się tylko w czytelni” i kiedy nie będzie trzeba przecinać posklejanych stron? Kiedy ta literatura ubogaci wiedzę historyczną i duchową Polaków? „Losy pasierbów” zasługują na reanimację także dlatego, że można dopatrzeć się w nich analogii do współczesności. Dla wielu mogłyby być sui generis kompasem życia. Powieść napisana jest pięknym językiem literackim, a nieliczne hiszpańskie zwroty konwersacyjne nie przeszkadzają w rozumieniu fabuły.
Stanisław Karlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz